Twierdza Zaknafeina

anaron_duke

Jedna z moich klimatyczniejszych walk - a raczej ucieczek w Warhammerze:

Byłem elfem... kiedyś gladiatorem... Stałem przy drzwiach prowadzących do pokoju mego kompana, na korytarzu ubogiego budynku... równie ubogiego jak i dzielnica w której się znajdował - slumsach. Ale życie szurołapa nigdy nie pozwala na więcej. Zawsze brakuje Ci złota, i zawsze jesteś wyśmiewany przez innych nie z Twego zawodu. Bo przecież szczurów wielkości ludzi nie ma na świecie... Ale ja widziałem. Wiedziałem. I słyszałem - tuż za drzwiami. Ciężkie sapanie, niczym olbrzymiej bestii. Widząc w swym umyśle kolejnego wielkiego szczura, powoli sięgnąłem do klamki... Czasami nie można popełnić błędu - to znaczy nigdy go nie zrobisz... Czasami po prostu nie możesz czegoś uniknąć. Tak i ja nie uniknąłem olbrzymiej pięści, która przebiła się przez drzwi i posłała mnie nad balustradą na ścianę, a potem schody. Wtedy nastąpił ten jeden moment w życiu, którego się nie zapomina - gdy ujrzałem bestię będącą połączeniem szczura i ogra. Bezmyślnie rzuciłem się na bok - na drugie schody położone niżej. Stwór zeskoczył w miejsce gdzie upadłem po raz pierwszy, zawalając całą klatkę schodową. Ledwo się trzymając resztki korytarza, z bólem żeber pobiegłem w kierunku okna - przecież po drugiej stronie jest śnieg, nie będzie bolało... Niestety bolało. Wstałem z trudem i zacząłem biec przed siebie...

manazidro

Mozna wiedzieć co to za książka?