|
Twierdza Zaknafeina Twierdza wyobraźni...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anaron_duke
Poziom 5
Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 19:14, 26 Wrz 2005 Temat postu: Psychowojownik |
|
|
„Szedł wolnym krokiem. Nie rozglądał się na boki. Stanowił idealny cel. Łatwą robotę. Jego plecak wskazywał na duże łupy. A i ubranie tez było niczego sobie. W dodatku był bezbronny. Moi ludzie zrobili to, co mieli zrobić. Ale raczej właściwym określeniem byłoby, że chcieli zrobić to co zawsze. Nie wiem Panie, dlaczego tak się stało. Gdy bełty poszły w ruch, wędrowiec uskoczył od nich skacząc na wysokość jakichś 5 metrów w zwyż.... a później zaczęło się piekło... prawdziwe piekło... ”
„Wszedł spokojnie do karczmy. Był ubrany na ciemno. Jego ubranie było całe czarne, z czarnym kapturem narzuconym na głowę. Na barkach wisiał czarny płaszcz. Oczu jego dojrzeć w cieniu nie mogłem. Lecz gdy się obrócił, zobaczyłem wielki miecz na jego plecach... cały był z czarnej stali, nawet rękojeść była owinięta czarną skórą. Ten człowiek robił wrażenie. O ile to był człowiek... Bo później, to co zobaczyłem... Ale od początku... Najpierw przyszli strażnicy, i zaczęli się czepiać coś do niego, byłem za daleko i nie mogłem nic usłyszeć, ale widziałem jak strażnicy się denerwowali. W końcu nie wytrzymali i wyciągnęli miecze. To samo zrobił i ich przeciwnik. Tylko, że on był szybszy. A co było później... tego nie da się opisać. Nieznajomy walczył tak samo jak oni sprawnie, i zapewne przegrałby z taką ilością strażników, gdyby nie.. nie zaczął poruszać się z niezwykłą szybkośćią... odskoczył szybko do tyłu przesadzając prawie pół karczmy, po czym zaszarżował.. po ścianie... wbiegł na ścianę, uderzył jednego ze strażników, i już był przy wyjściu.... to co sie działo później poza karczmą nie wiem, nie widziałem, ale ludzie mówią, że czarny diabeł uciekał przed strażą po uliczkach ciemnych i wąskich. Co sie tam dokładnie stało, nikt nie wie. Po godzinie znaleziono ostatniego ze strażników martwego. A nieznajomy zniknął i już się więcej nie pojawił.”
„Wszedł do katedry z takim jakimś dziwnym majestatem. Echo jego kroków odbijające się od posadzki przerwało nabożeństwo. Jego wyprostowana, harda postawa przerażała każdego. Tak samo jak jego całkowicie ciemny strój. Skórę miał tylko normalną. Ale oczu już nie.. klęcząc nadal widziałem z dołu jego oczy, ukryte pod podwójnym kapturem.... Były one.. złote... tak jak słońce... Na jego plecach wisiał obnażony wielki miecz, cały czarny. Poza czubkiem ostrza, z którego skapywała krew. Podszedł do schodów i zaczął powoli na nie wstępować. Każdy jego krok był wolny, ostrożny i wyważony. Biskup patrzył się na niego z przerażeniem. Gdy heretyk doszedł do połowy schodów od ołtarza, Biskup wymamrotał niezrozumiałe słowa, a z jego rąk za pomocą przyzwolenia Hextora wyleciał świetlisty pocisk. Nie wiem jak ten bezbożnik to zrobił. Pocisk mknął w jego kierunku niczym światło, a on wyskoczył w górę obracając się wokół siebie, głową na dół a nogami do góry, wylądował za biskupem i ściął mu głowę mieczem, który miał jeszcze przed chcwilą na plecach. Po tym wyskoczył przez witraż na zewnątrz i zniknął w czerni nocy.”
„Szedł wolnym krokiem. Nie rozglądał się na boki. Stanowił idealny cel. Łatwą robotę. Jego plecak wskazywał na długie podróże. Ubranie że nie lubiał walczyć w dzień. I nie był bezbronny. Na plecach. lekko niewidoczny wisiał czarny miecz. Zastanawiałem się nad moim zadaniem. Słyszałem o nim wiele. Pieniądze były także godziwe za jego głowę. Lecz nie miałem pojęcia, jak wygląda. A wyglądał na profesjonalistę. Nikt na tym fachu się nie znał tak jak ja. Odwróciłem się. Cieszyłem się. Chciałem iść. Ale zawróciłem. Wyszłem spokojnie na drogę. Z podniesioną bronią. Mój wróg stanął, zwrócił swoją głowę ukrytą pod kapturem w moją stonę. Nie sięgnął po miecz. Nie musiał. Zapewne i tak wyciągnąłby go szybciej niż ja bym zadał cios. Powiedziałem mu prawdę. Ile za niego chcą. I ilu jest chętnych. Podziękował, i ruszył dalej drogą. A droga prowadziła do nadmorskiego miasta. Więcej już go nie widziałem. Załuję teraz mego wyboru. Jakbym go pokonał, to wiedziałbym, że jestem najlepszym najemnikiem w królestwie. Ale teraz tego nie wiem. Ten nieznajomy jest jedynym, który miał szansę mnie pokonać. ”
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|