anaron_duke
Poziom 5
Dołączył: 06 Sie 2005
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 19:05, 26 Wrz 2005 Temat postu: Half Fiend |
|
|
- Hehe… już nie jesteś taki cięty w języku, nie kupczyku?
- Panowie, proszę, nie w karczmie, nie w karczmie…
- Jeżeli mi zapłacisz kilogram złota, to ich wykończę.
- Że co? Hahaha! Czarnuch też chce oberwać!
- Zgoda!
…
- Więc teraz najmiesz mnie do ochrony swej karawany?
- …tak…
Narodziny dziecka, to ciesząca rodziców wiadomość. Dziecko jest zwykle zdrowe, jest zwykle synem i spadkobiercą rodziców. Ja urodziłem się zdrowy i jestem synem. Synem Diabła. Moja własna matka mnie nie chciała i zostawiła w lesie na szeźnięcie w zimnie i ciemnościach. Nawet nie wiem, jak ma na imię. Reszta mej historii życia, to typowe wychowanie podrzutka przez świątynię. Z małą różnicą – nie służę w niej. Nauczyła mnie ona dużo – że liczą się przekonania, wiara, pomoc innym, a szczególności gdy ofiara jest Ci wstanie odpowiednio zapłacić. Jeżeli nie – cóż… są i inne świątynie. To mi wystarczyło, by samemu decydować o własnym losie. Postanowiłem odnaleźć matkę. Tylko po to, by się dowiedzieć kim był i jak się nazywał mój ojciec. Potem odnajdę jego i go zabiję. Za to, że muszę żyć w ciągłej walce na tym świecie.
Krew… Zastanawiam się, kim był mój ojciec – miał na pewno czarną skórę jak ja. Wolałbym aby miał czerwoną – nie musiałbym wtedy zmywać krwi z niej. Chociaż wtedy byłbym chodzącą bryłą zastygłej krwi. Krew… dla mnie to nic nowego – moja, ich. Zabijanie to czynność którą wykonuję bez skrupułów. Wystarczy pieniądz. Tylko w to można wierzyć, i tylko to jest warte ryzyka. On Cię nie oszuka. Daje Ci jedzenie i nocleg. Wytwarza dla Ciebie broń i pancerz. Leczy Cię. Otwiera wszystkie drzwi. Jest tylko jedna zasada: ile. Wystarczy wiedzieć ile. Drugie co się liczy, to wygląd. Taki jak mój – 7 stóp wzrostu, całe gałki oczne w kolorze jasnej zieleni, kilka rogów na głowie, krótkie włosy, długie elfie uszy pełne małych kolczyków. I czarne rogi. Czarne włosy. Czarna skóra. Dodać jeszcze pazury u palców i wszyscy chcą Cię zabić. Powstrzymuje ich tylko Twoja płytowa zbroja i Twój wielki miecz wiszący na plecach. Dlatego omijam średnie miasta. W małych ludzie się boją i nie mają kogoś wystarczająco silnego by mi zagrozić. W dużych miastach jest więcej potężniejszych ode mnie wojowników, czasami silniejszych i wytrzymalszych. Ale w dużych miastach widzieli już nie takie dziwolągi jak ja. Tam tylko obserwują – jak się zachowuję cicho, grzecznie i spokojnie, to nic się nie dzieje. Najgorzej jest w średnich. Tam ludziom odbija – wszyscy mają manię wielkości – każdy chłystek dzierżący broń i mający jakiś pancerz zwołuje kilku swych kolegów i chcą ubić „potwora” by być prawdziwymi „poszukiwaczami przygód”, jak się określają. Pfu! Poszukiwacz przygód. Jestem ciekaw, kto to taki? Chyba ktoś, to szuka przygód. Tylko jakich? Chyba tych baśniowych. Gdzie nie mówi się o błocie, deszczu, wietrze i śniegu. Nie mówi się o zasadzkach, z których uciekasz by przeżyć. O mało godnych wejściach do podziemi zamieszkanych przez „potwory”, które się wycina dlatego że żyją. I że mogą przy nich być skarby. I nie mówi się w tych bajkach prawdy przede wszystkim o nich – o skarbach. Jak się je znajdzie, to się ich nie rozdaje biednym i po świątyniach. Raczej wtedy niedoszli „kamraci” których masz w drużynie, rzucają się na siebie samych, by mieć jak najwięcej. Nawet nie myślą, że nie wyniosą tego wszystkiego, bo jest tego za dużo i nigdy tam nie wprowadzisz wozu. Widziałem takie zachowania. Byłem ich świadkiem i uczestnikiem. To mnie nauczyło dwóch rzeczy – najpierw nie bierz złota, ale przedmioty, zwoje, klejnoty, dzieła sztuki – oszacuj szybko co jest najbardziej wartościowe. A druga rzecz – poznaj swoich kamratów zanim z nimi wyruszysz. Poznaj, czy mają zasady. Im mają więcej, tym większa szansa, że tam, w podziemiach, nie będziesz musiał ich zabijać. I nie wierz w to, co mówią. Każdy umie śpiewać słowiczym głosem niosącym dobro. Patrz, co robią i jak się zachowują.
Gdy wyciągasz miecz, musisz wiedzieć kolejne dwie rzeczy – Twój przeciwnik też to zrobi, oraz Twój miecz musi być łatwo dostępny do wyciągnięcia. Dlatego śmieszą mnie goście paradujący z wielkimi mieczami w pochwach zawieszonymi na plecach. To pozory. Większość z nich nie sięgnie po nie w sytuacji krytycznej. A jeżeli nawet sięgnie, to będzie przez 6 sekund zdejmować najpierw miecz z pleców, a dopiero potem wyciągać go z pochwy… długiej pochwy… Dlatego noszę miecz bez pochwy na plecach. Sięgam do rękojeści, i już mam go przed sobą. A gdy siadam, zawsze najpierw ściągam miecz i kładę obok, w zasięgu ręki. W zasięgu TYLKO mojej ręki… Musisz być także twardym, bardzo twardym…
Jestem dziwnym stworzeniem. Skazanym przez innych od urodzenia. Stworzeniem, które różni się nie tylko wyglądem, siłą czy krzepą od ludzi. Zauważyłem, że widzę lepiej od nich w ciemnościach, sam mogę wywołać Ciemność, nie rani mnie ognień, mróz, kwas czy elektryczność. Także mogę pić dowolne trucizny i nic mi nie jest. Jestem dziwnym stworzeniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|